Zabawna chemia: 5 książek o zakazanych substancjach

Brain

Expert Pharmacologist
Joined
Jul 6, 2021
Messages
240
Reaction score
270
Points
63
Słowo "narkotyki" w dzisiejszych czasach jest powszechnie używane w odniesieniu do prawie każdej substancji uznanej przez państwo za nielegalną - nie musi nawet uzależniać.

Jednak zanim te interesujące substancje znalazły się na listach substancji zakazanych, zostały już podjęte przez naukowców, a zatem zostały zrozumiane nieco szerzej i głębiej, niż chciałyby tego władze kontrolujące.

Aldous Huxley: Narkotyki, które kształtują ludzkie umysły
Osobiście uważam, że chociaż te nowe środki przekształcające umysł mogą początkowo powodować pewne zamieszanie, to ostatecznie pogłębią życie duchowe społeczności, w których będą dostępne. To słynne "odrodzenie religii", o którym tak wielu ludzi mówi od tak dawna, nie nastąpi w wyniku masowych zgromadzeń ewangelizacyjnych lub pojawienia się fotogenicznych duchownych w telewizji.

FOktGCDx0R


Nastąpi ono w wyniku odkryć biochemicznych, które umożliwią większej liczbie mężczyzn i kobiet osiągnięcie radykalnej autotranscendencji i głębszego zrozumienia natury rzeczy. A to odrodzenie religii będzie jednocześnie rewolucją.

W "Nowym wspaniałym świecie", który ukazał się ponad ćwierć wieku przed "Narkotykami...",syntetyczny narkotyk soma był zarówno ekspanderem umysłu, jak i rodzajem cementu społecznego, i został opisany w zdecydowanie negatywny sposób.

W tej książce stosunek Huxleya do takich substancji jest już wyraźnie daleki od jednoznaczności: funkcje autotranscendencji i empatii międzyludzkiej, które spełniają te środki, powinny prowadzić nie do totalitarnego zamknięcia ludzi uwięzionych we własnym racjonalnym, sennym bestialstwie, ale do duchowego odrodzenia.

Samo pojęcie "narkotyków" dla Huxleya również nie jest tak jednoznaczne, jak dla zakazującego ich prawa: środki uspokajające, swoisty element "szyku" w zamożnych warstwach społeczeństwa (do których najwyraźniej możemy zaliczyć Somę z "
Brave New World"), to nie to samo, co np. LSD.

Huxley uważał, że farmacja powinna wynaleźć coś, co zmaksymalizuje "energię psychiczną przeciętnej jednostki" przy najniższym "koszcie" dla ludzkiego organizmu (tj,

Idealnie byłoby, gdyby obróciło się to przeciwko reżimowi, który zakazał stosowania substancji umożliwiających poszerzenie granic jaźni: "Uogólniona racjonalność i żywotność umysłu są najpotężniejszymi wrogami dyktatury, a jednocześnie podstawowymi warunkami skutecznej demokracji".
ZQIJCAFEbX

Trzeba przyznać, że optymizm co do postępów farmacji w trudnym zadaniu otwierania drzwi ludzkiej percepcji został z nawiązką zniwelowany przez "Powrót do nowego wspaniałego świata", niefikcjonalną kontynuację 27-letniej powieści wydanej w tym samym roku.

Realia słodkiej kastowej utopii, zapewnia Huxley, stają się naszą codzienną rzeczywistością z zadziwiającą prędkością (późne lata 50., amerykański boom dzikiego konsumpcjonizmu). Alternatywa - z tą samą nieco egzaltowaną nadzieją na świetlaną przyszłość, co w "Narkotykach" - jest szczegółowo opisana w powieści "Wyspa".

Albert Hofmann, PhD: LSD - moje problematyczne dziecko
"Grupa szympansów trzymanych w klatkach reaguje bardzo wrażliwie na podanie jednemu z nich LSD. Nawet jeśli nie ma zauważalnej zmiany w pojedynczym zwierzęciu, wszyscy w klatce zaczynają hałasować, ponieważ szympans pod wpływem LSD nie jest już posłuszny jasno ustalonemu hierarchicznemu porządkowi stada".

Historia o tym, jak LSD przypadkowo trafiło do ciała jego ojca, Alberta Hofmanna, jest już kanonem w historii substancji psychoaktywnych. Wydarzenia, które nastąpiły później (zarówno naukowe badania nad substancją prowadzone przez chemików i psychoterapeutów, jak i prywatne podróże, które nie były do końca naukowe) są obecnie trudne do trzeźwego spojrzenia bez romantycznego posmaku new age, kontekstu muzycznego i ogólnego przyzwolenia na Belle Époque ruchu kwasowego.
UnCZb8NVwc

"LSD - My Problem Child " - to niekończąca się zabawna historia opowiedziana przez Hofmanna, na którego wynalazek spadło mnóstwo przekleństw i błogosławieństw jednocześnie.

Niezależnie od tego, czy stara się trzymać ram naukowych, czy naprawdę uważa to za interesujące, Hofmann wyjaśnia z niemiecką skrupulatnością, jak dokładnie przebiegała praca w laboratorium: ponad jedna trzecia książki poświęcona jest noszeniu trudnego dziecka w probówce (in vitro).

Gdy LSD przedostało się do świata naukowego, a później nienaukowego, jego efekty zadziwiły wiele osób - ale przede wszystkim, jak się wydaje, samego Hofmanna, który był szczerze oszołomiony jego popularnością: "Spodziewałem się ciekawości i zainteresowania ze strony ludzi sztuki - aktorów, artystów, pisarzy - ale nie ludzi w ogóle" .

Lamentując nad krytykami LSD, z nieukrywaną przyjemnością nostalgizując za przeszłością, a na koniec cytując kilka ewangelii, Hofmann prawie 30 lat później, na Światowym Kongresie Kwasu, w końcu poświadczył swoje "problematyczne dziecko".

"Widzę prawdziwe znaczenie LSD w jego zdolności do zapewnienia niezbędnej pomocy w medytacji ukierunkowanej na mistyczne postrzeganie głębokiej, absolutnej rzeczywistości. Takie zastosowanie jest całkowicie zgodne z istotą i naturą działania LSD jako świętego eliksiru".

OdLTeoDKcn


Terence McKenna: Pokarm bogów
Marshall McLuhan miał rację wierząc, że planetarna kultura ludzka - planetarna wioska - będzie miała charakter plemienny. Następnym znaczącym krokiem w kierunku planetarnego holizmu jest częściowe połączenie technologicznie przekształconego ludzkiego świata z archaiczną matrycą roślinnego umysłu, tj. z Transcendentnym Innym. Waham się określić tę budzącą się świadomość jako religijną; niemniej jednak tak jest.

I "to" będzie obejmować pełne badanie wymiarów ujawnionych przez roślinne halucynogeny, zwłaszcza te strukturalnie związane z neuroprzekaźnikami już obecnymi w ludzkim mózgu. Dokładne zbadanie halucynogenów roślinnych ujawni najbardziej archaiczny poziom dramatu wyłonienia się świadomości: quasi-symbiotyczną więź roślinno-ludzką, która charakteryzowała społeczeństwo archaiczne i jego religię, i poprzez którą ta boska tajemnica była pierwotnie postrzegana.

TUcGHB3mg8


Na pierwszy rzut oka "Food of the Gods" wydaje się być czymś pomiędzy zabawnymi spekulacjami amatora teorii spiskowych a bardzo przyjemnym, niemal naukowym oszustwem. Jednak po "udowodnieniu" w pierwszej części książki błyskawicznej ewolucji mózgu nieinteligentnego ssaka do obecnych standardów za pomocą psychodelików (grzybów, sporyszu, wyki i tak dalej), McKenna przechodzi do problemu narkotyków w "nowoczesnym" sensie.

Utraciwszy głębokie pierwotne połączenie z Wielką Boginią, pisze McKenna, ludzie odeszli od psychodelicznej komunii z grzybami i stopniowo, zastępując kluczową substancję rytualną, zaczęli używać alkoholu - i w konsekwencji ustanowili kulturę dominacji z jej patriarchatem, przemocą, podziałami i innymi nieprzyjemnymi rzeczami.

ZasługaMcKenny polega na jednym z najbardziej szczegółowych opisów historii ludzkich uzależnień, a także na rozszerzeniu koncepcji "narkotyku".

Odmawiając postrzegania narkotyków w "tradycyjnych" grzybach psilocybinowych i tym podobnych, McKenna zwraca swoją największą uwagę na cukier, kawę, herbatę i czekoladę, na których obecnie siedzi cały zurbanizowany świat, bez większego zastanowienia się nad przyczynami i konsekwencjami ich uzależnienia.

NY97lspJ3C


Potępiając burżuazyjny wigor, który jest stymulowany przez grzechy takie jak filiżanka kawy, McKenna przeciwstawia go nieskończonemu wszechświatowi, który prezentuje się transcendentnej świadomości, gdy napotyka grzyby w szamańskim rytuale.

Demaskując korporacje tytoniowe, a wraz z nimi rządy, które są pod potrzebami handlarzy narkotyków w najszerszym tego słowa znaczeniu, udaje mu się zamienić wszystkie 400 stron "Pokarmu bogów" w jedno długie wycie za utraconym rajem nieświadomości. Moralnie bardzo trudno jest pić herbatę, a także kawę, po takim zastrzyku.

Timothy Leary: The Psychedelic Experience: Podręcznik oparty na Tybetańskiej Księdze Umarłych
Legalnie ekskomunikowani z możliwości doświadczenia psychodelicznego, możemy czytać Podręcznik na dwa sposoby: albo jako kulinarny przepis na skomplikowane danie, którego składniki są oficjalnie tabu, albo jako pomnik epoki, która priorytetowo traktowała rozwój duchowy.

PvaRXiuGWw


Leary jest jedną z tych twarzy, które jako jedne z pierwszych zostałyby wydrukowane na kolekcjonerskich znaczkach upamiętniających lata 60. Profesor Harvardu po raz pierwszy spróbował kwasów u progu swoich 40. urodzin i twierdząc, że nauczył się podczas tej podróży więcej niż przez dziesięciolecia praktyki psychoterapeutycznej, wpadł w szał, przeprowadzając liczne eksperymenty na lizerginie w środowisku uniwersyteckim.

Innowacja apostoła LSD, jak często nazywany jest Leary, wywołała głośne zamieszanie, które zakończyło się zwolnieniem profesora, co jednak nie miało wpływu na jego dalsze eksperymenty, które tylko zwiększyły obroty.

W Podręczniku Leary odnosi się do komentarzy napisanych na temat Tybetańskiej Księgi Umarłych przez Junga, Lamę Govindę i dr Evans-Wentsa, "wielkiego eksperta od tybetańskiego mistycyzmu". Z tych komentarzy rozwija się rozległa eksploracja wszystkich aspektów ujawnionych umysłowi "zachmurzonemu" przez LSD, meskalinę i psilocybinę. Leary, ze skrupulatnością fanatyka, opisuje dawki wymagane do podróży, a także każdą chwilę, każde uczucie i doznanie, które się w niej pojawia, wyjaśniając wszystko, co widzi przez pryzmat doświadczeń tybetańskich mistyków.

XvD1aRCmj7


Idealna lektura dla ateistów i agnostyków: skrupulatnie zebrane dowody na to, jak mikroskopijna cząstka materii może sprawić, że ciało poczuje obecność boskości. Co, jeśli chcesz, można sobie wyobrazić jako zwykły efekt chemiczny, ale nie można temu zaprzeczyć.

Dr Alexander Shulgin: PiHKAL: Chemiczna historia miłosna
"Jestem w pełni przekonany, że mamy w sobie skarbnicę informacji. Posiadamy ogromne zasoby intuicyjnej wiedzy ukrytej w materiale genetycznym każdej z naszych komórek. To jak biblioteka, w której znajdują się niezliczone podręczniki, tylko nie wiadomo, jak się do niej dostać. A bez środków dostępu nie ma sposobu, aby nawet w przybliżeniu określić zakres i jakość zawartości tej biblioteki.

Psychodeliki pozwalają nam odkrywać ten wewnętrzny świat i zrozumieć jego naturę. Nasze pokolenie po raz pierwszy uczyniło samopoznanie przestępstwem, jeśli odbywa się ono przy użyciu roślin lub związków chemicznych, które pomagają otworzyć drzwi do psychiki.
Ale pragnienie wiedzy jest zawsze żywe w ludziach i tylko rośnie w siłę, gdy dojrzewamy".


"Jestem farmakologiem i chemikiem, moje zainteresowania leżą nieco poza dominującą dziedziną farmakologii, a mianowicie w dziedzinie psychodelików, które uważam za najbardziej fascynujące i przydatne " - pisze Shulgin w pierwszym zdaniu wstępu.

NUqXnLEvCJ


Przy odpowiedniej dozie cierpliwości, "Fenetyloaminy" stają się dość fascynującą, a nawet artystyczną lekturą. Shulgin, nie wysilając się zbytnio, okrywa siebie i swoją żonę pseudonimami, po czym odmalowuje życie wypełnione eksperymentami z różnego rodzaju halucynogenami, których jego pierwowzór najwyraźniej miał okazję spróbować.

Ukończywszy "mydlaną" pierwszą część książki, drugą Shulgin poświęcił w całości naukowym opisom syntezy kilkuset psychodelików, ich dawkowania i działania.
 
Top